Na karku sześćdziesiątka a jakbym co najmniej setkę nosiła
robię wyłącznie tylko to co muszę a tak się składa, że muszę bardzo dużo więc ogród poszedł w odstawkę a przynajmniej miał pójść ale jak zrobiło się cieplej zaczął człek wyłazić na dwór, to tu coś palcem popchnął to coś tam ruszył, coś posiał i tak jakoś powoli do przodu.
W tym roku wszystko okrojone ale zawsze coś tam jest i tak na ten przykład ...
czosnek , dużo czosnku
pomidory Sugar Baby już zapączkowane
papryka wysiana po raz kolejny , to był mus /przepraszam osóbkę z którą miałam obgadać temat rozsady, nie miałam czasu na forum
/
szpinak jesienny ogromny , zioła jak np rukola świetnie przetrwały , rzodkiewka od połowy kwietnia , zieleniny nie brakuje
O ogrodowaniu w wielkim skrócie , do tego malutkie co nieco o moich czworonogach.
Trzy tygodnie temu za tęczowy most odszedł mój pupilek Marcel, zawansowany rak wątroby z przerzutami
kot zdrowy jak ryba, nigdy nie chorował. W sobotę zawiozłam do weterynarza, nie chiał jeść ani pić. Jako, że to pierwszy dzień kiedy poczuł się źle, trudno było cokolwiek stwierdzić . Na miejscu zrobiona morfologia, wynik wzorowy, Kolejne biochem przyszły takie same a z kotem było coraz gorzej. Zaraz po otrzymaniu wyników w poniedziałek pojechaliśmy do polikliniki , tam robione kolejne badania które niewiele wniosły poza tym, że na usg wykazało, że jelita są pełne żołądek też , podejrzenie, że może coś utknęło w gardle i zapytanie czy mogą zrobić operacje , oczywiście zgodziłam się no i za jakiś czas telefon z informacją, że Marcel nie wybudził się z narkozy, był bardzo osłabiony do tego żółtaczka wyskoczyła, wszystko w ekspresowym tempie wysiadło, aż trudno uwierzyć , w piątek kot chodził na spacer, ganiał po ogrodzie , tulił się myział , potem trzy dni i kota nie ma , trudno przyjąć coś takiego
Ja tęsknię i długo jeszcze będę za to piesio... ma nowego psijaciela
Takie to wszystko pokręcone ...
Zdrowia dla Was